Marcinek rozwijał się prawidłowo, rzadko chorował, uśmiechał się, bawił. Był regularnie badany. Nic nie wskazywało na to, że cierpi na tak poważną chorobę. Parę dni przed Wigilią 2011 r. Mama Marcinka zauważyła, że ma wzdęty brzuszek i gorączkę. Od razu pojechali do lekarza, potem do szpitala w Nowym Sączu, skąd trafili do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. I wtedy się zaczęło. Badania, lekarstwa, szpital, wszystko takie nowe, obce. Burza informacji, które tak naprawde były wtedy niezrozumiałe. Nie docierały do nas. Płacz przy każdej rozmowie z lekarzem. Strach i bezradność jest nie do opisania. Dziś nie jesteśmy w stanie opisać połowy rzeczy, które wtedy się działy. Człowiek w takiej sytuacji jest w jakimś amoku, nie zdaje sobie sprawy, co się dzieje. Trudno to nawet określić. Dziś pomimo strachu o życie Marcinka jesteśmy świadomi z czym walczymy.
Marcinek dużo przeszedł w szpitalu, ale... jeszcze dużo przed nim. Podczas bloków chemii były momenty bardzo ciężkie, kiedy leukocyty miał bardzo niskie i długo nie mógł wyjść na przepustkę. Do tego występowały zakażenia grzybicze w jamie ustnej, które są bardzo bolesne. Bolało go nawet podczas jedzenia i przełykania śliny, co powodowało, że tracił na wadze i był bardzo słabiutki. Wtedy oprócz zwykłych lekarstw podaje się dziecku neupogen domięśniowo, co również jest bardzo bolesne. Chemia powoduje, że zmienia się smak w ustach. I to podpięcie do pompy nawet 24h/dobę przez kilka dni. Dla tak małego dziecka jest to ogromnie trudne. Ale wreszcie kiedy jego wartości się podnosiły i mógł wyjść z izolatki najpierw biegł do "kola" ("przedszkola"). Tam są AUTA! Potem po "okrąglaku " pchał wózek lub auto i tak kilkanaście okrążeń po oddziale, oczywiście trzeba nadążyć za nim z pompą :) To są dla niego najlepsze chwile. Namiastka normalnej zabawy...
Malutki jesteś słodki! pomożemy Ci!
OdpowiedzUsuńJesteś podobny do mojego syna.... Bardzo chciałabym abyś wyzdrowiał!!!
OdpowiedzUsuńSliczny chlopczyk z ciebie.. I bardzo dzielny! Zycze ci z calego serca abys wyzdrowial anioleczku..
OdpowiedzUsuńMusisz żyć perełko. Jestesmyz Toba i pomagamy !
OdpowiedzUsuńMaleńki! mam łzy w oczach! jestem mamą 2 latka ,który jest tak podobny do Ciebie że patrzenie na Twoje zdjęcie zaciska mi gardło. Małe chłopczyki mają być najszczęśliwsze na świecie, cieszyć się wszystkim, śmiać, biegać, bawić i szkodnikować! tego Ci życzę, mam nadzieję, że kropla w morzu jaką przelałam na Twoje konto jakoś pomoże w uzbieraniu potrzebnych Tobie pieniążków! Wyzdrowiej maluszku kochany i bądź szczęśliwym człowiekiem! Limit cierpienia masz już wyczerpany, teraz musi być tylko lepiej.
OdpowiedzUsuń