Dziękujemy za Wasze wsparcie i modlitwę.

środa, 31 grudnia 2014

latka lecą :)

Kończy się stary rok, dobry rok...przynajmniej dla nas...spokojny ( no w miarę, nie licząc histerii matki ;) ) i mam nadzieję, że kolejny nie będzie gorszy...
Życzę Wam tego co i sobie, a więc zdrowia, zdrowia, zdrowia, ruchu, mądrych i dobrych Ludzi wokół i uśmiechu, uśmiechu, uśmiechu :)

Marcin...ma się dobrze, energia i radość go rozpiera :) dzień jest dla niego za krótki, a spanie uważa za największą beznadzieję świata, "spanie jest po prostu głupie i on nie lubi spać" - słyszymy to, co wieczór :)

Badania kontrolne wyznaczone mamy na 16 lutego...Marcin to w sumie  nie może się doczekać kiedy pojedzie do Elternhaus, "ja tam lubię jechać"- stwierdził.


pozdrawiam Was serdecznie, do usłyszenia za rok :)
mama

poniedziałek, 8 grudnia 2014

brak słów...

 tak ciężko zacząć, tak ciężko...
dzisiaj taki piękny dzień, świąteczny, od dwóch lat szczególnie mi bliski, bo od dwóch lat dopiero wiem o Godzinie Łaski, od dwóch lat modlę się o CUD...i otrzymuję łaskę...Marcin jest z nami, widzę jego uśmiech, jego radość, jak otrzymuje prezenty od Mikołaja ( a w tym roku sporo ich znów było, za co Wam dziękuję), oglądam jak z niecierpliwością rozpakowuje prezenty. Widok uśmiechniętej buźki dziecka, radość na widok zabawki to tak cudne uczucie...zbyt ubogi mój język bym potrafiła to pięknie opisać...Ale jeszcze większa radość moja, jako matki, na widok dziecka wśród rówieśników... nieprawdopodobne ile mi to sprawia radości ...ale moje myśli wciąż wędrują do tych matek, które są pozbawione tego widoku :(

Właśnie wróciłam z kina z młodzieżą, film poruszający o charyzmatycznej postaci jaką był Religa...ale jedna scena tkwi we mnie mocno, rozdziera serce na milion kawałków, powoduje, że znów jestem pod blokiem operacyjnym...i... czekam...czekam...czekam. Wiele z Was zna to uczucie oczekiwania na wyniki operacji swojego dziecka... jak ten czas się dłuży...i po brzegi wypełniony jest bólem, troską...ale i nadzieją...
Wracam z kina, odpalam komputer i czytam i NIE MOGĘ UWIERZYĆ...Alicja- mała wojowniczka neuroblastomy odeszła...i widok tej płaczącej matki wraca do mnie ze zdwojoną siłą...realnie...
Kasiu- mamo Alicji- nie znajduję słów, bo żadne słowa nie będą właściwe...


mama