Jutro planowane jest przepięcie na małą pompkę i wyjazd do Elternhaus. Zarówno Marcin, jak i ja nie możemy się doczekać. To zamknięcie w szpitalnych murach podcina skrzydła, spowalnia krok i umysł, jednym słowem ciężko. Tutaj w obliczu cierpienia innych dzieci dopada Cię zwątpienie, lęk o przyszłość i niepewność, zwłaszcza jak w sąsiednim pokoju kolejne dziecko po długiej, naprawdę długiej walce przegrywa i słyszymy "finish"- tylko nikt, a już z pewnością nie rodzice, nie oczekuje takiego końca.
Wiem... życie...trudne...więc tymbardziej trzeba cieszyć się z małych spraw, ze zwykłej codzienności, z upałów, deszczów... z bycia z drugim człowiekiem...z tego, że się wychodzi ze szpitala.
Tak więc cieszymy się bardzo, aczkolwiek Marcin nie bardzo rozumie "jutro", więc dzisiaj nie cieszył się tak bardzo, ale jak zobaczy spakowaną walizę to wreszcie to do niego dotrze. A jak zobaczy tatę...ach:), a jak mama zobaczy tatę...ach:))
W Elternhaus zostajemy do czwartku, bo właśnie wtedy robimy badanie krwi, EKG, odpinamy pompę i udajemy się do domu na 2 tygodnie. 29 lipca wracamy na badania kontrolne (będzie to trudny czas)!!!
Blisko, coraz bliżej koniec piątego cyklu,a tym samym leczenia tutaj. Gorąco się modlę, aby potem nastąpił już "tylko" czas kontroli...
ps. Marcin czuje się dobrze, apetyt dopisuje, chęci do zabawy i szaleństw nie brakuje, a dolegliwości brak:)
pozdrawiam-mama
Sporki kochane uszy do góry bedzie dobrze nie może być inaczej!!!Badanie kontrolne beda na 6+!!!!Ucałujcie MAŁEGO WIELKIEGO CZŁOWIEKA!!
OdpowiedzUsuńmyslami i sercem z wami
OdpowiedzUsuńMarzena