W naszym domku trwają przygotowania świąteczne, wyrób pierniczków, wielkie sprzątanie (ale tym to zainteresowana jestem tylko ja) i ubieranie choinki. Gdy patrzę na te zaświecone lampki to nie mogę uwierzyć w to co się dzieje, że minął rok, a nasz synek wciąż z nami. Ciągle się zatrzymuję i przypominam sobie ten trudny czas, te łzy i ten ciężar, który czułam na barkach, jak mnie przygniatał do ziemi. A z drugiej strony cierpliwiej zniosłam ten harmider, który robią dzieci piekące ciasteczka:) Marcin mnie przytula i mówi moja mama kochana, nie jesteś smutna? ja mu odpowiadam nie, bo jestem w domku i ty jesteś z nami, a on na to - i nie jedziemy do szpitala.
Mimo świątecznej i rodzinnej atmosfery, a może zwłaszcza dlatego, nasze myśli nieustannie biegną do naszych szpitalnych przyjaciół, którzy jak i my walczą o życie i zdrowie swoich dzieci. Dlatego prosimy Was o pomoc również dla tych kochanych maluchów, z którymi Marcinek spędził dużo czasu w szpitalu.
Wierzymy w Was i w Nich.
Ciepłych wspólnych chwil i zdrófka dla Marcinka
OdpowiedzUsuńeM
Zdrowych i Wesołych a szczególnie rodzinnych świąt Bożego Narodzenia. Jak miło jest czytać, że z Marcinkiem jest lepiej :)
OdpowiedzUsuń