Dzisiaj wcześnie rano wyruszyłam z Marcinkiem (tzn jego śpiącego zapakowałam do samochodu) do Prokocimia, żeby dostarczyć dokumentację po leczeniu w Niemczech i umówić się na spotkanie z panią profesor i w ogóle, żeby podczas pobytu w domu Marcin był pod kontrolą. Ponieważ bierze Roaccutan to jego próby wątrobowe i cholesterol muszą być kontrolowane, ale morfologia jest bardzo ładna :) Zaraz po powrocie z Greifswald mojego zucha dopadło zapalenie gardła, więc antybiotyk :( ale na szczęście dość to łagodnie przeszedł. Energia go rozsadza, tylko by biegał i tak naprawdę wojował :)
Ponieważ musi unikać słońca, więc wczoraj spełniliśmy jego obecne marzenie a mianowicie był w kinie na filmie "Samoloty", oczywiście potem od razu chciał sobie kupić samolot dokładnie taki jak z bajki (tata jednak odwiódł go od tego pomysłu, ale próby przekonania go trwały dość długo, bo przecież on sobie sam kupi, bo ma "pienioki" :) ).
Pozdrawiamy serdecznie
Pienioki :) Kochany jest!!
OdpowiedzUsuńMy nadal z kciukami za Was :) <3
oj tak, kciuków nie odpuszczajcie:)
OdpowiedzUsuńA jak samolot musi być!!!!Pamiętajcie że cały czas jesteśmy z wami !!I nie zapominajcie też o nas!!Ucałujcie MAŁEGO WIELKIEGO CZŁOWIEKA!!
OdpowiedzUsuńwspaniale, że Marcinek tak dobrze zniósł terapię, teraz już na pewno wszystko musi być dobrze!:) proszę przekazać Marcinkowi pozdrowienia i uściski od kolegi Adasia, również walczącego z tym samym paskudnym choróbskiem.
OdpowiedzUsuńprzekazuję:) i trzymamy "moćno" kciuki i modlimy się za chore dzieci...
UsuńBeata....co dobrego????
OdpowiedzUsuńMagda