Donoszę, że w niedzielę o godz. 18.00 dotarliśmy bezpiecznie na miejsce. Greifswald powitało nas mroźnie i śnieżnie, ale chyba mimo wszystko przyjacielsko. W drodze Marcin zaznaczył, że nie chce do "Niemc", on jedzie do przedszkola cioci Agatki:), na miejscu się mocno rozczarował. Ale na szczęście nie trwało to długo. W poniedziałek do szpitala wkroczył raźnym krokiem, a nawet można powiedzieć, że wbiegł i muszę przyznać, że mi też było łatwiej. Po wczorajszych badaniach krwi, które okazały się dobre zaczęliśmy zastrzyki z interleukiny (Il2), a potem standardowo temperaturka, która pewnie dziś też się pojawi. No i znowu powtórka z rozrywki, a więc ten tydzień zastrzyki, potem przeprowadzka do kliniki i zastrzyki plus przeciwciała i trzeci tydzień same przeciwciała. Mam nadzieję, że każdy cykl będzie dla niego łatwiejszy i że czas szybko nam tu minie i znów się zobaczymy z całą rodzinką. Gdyż nieprawdą jest, że z nią się wychodzi dobrze tylko na zdjęciach:)
Pozdrawiamy Was serdecznie i wysyłamy promyczki słońca, które się tutaj pojawiają:)
mama
Minie szybciutko, ten i kolejne również :) Ani się obejrzycie i już nie trzeba będzie do tych "Niemc" jeździć ;)
OdpowiedzUsuńUściski ogromniaste
Basia
:)
UsuńMusicie traktowac ten wyjazd jako służbowy powiązany ze zwiedzaniem "zagranicznego kraju":-) no i możliwością załapania obcego języka:-)wtedy minie jak z bicza!i czuje po kościach że bedzie udany:-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Agnieszka:-)
Dacie radę! myślę o Was codziennie i pamiętam w modlitwie :)
OdpowiedzUsuńBądźcie dzielni jak zwykle mocno trzymam kciuki za MAŁEGO WIELKIEGO CZŁOWIEKA!!!Pozdrowionka z polskich Chin!!!!
OdpowiedzUsuń