Dzisiaj Marcinek był zaproszony do przedszkola na dzień otwarty, przeżywa to do tej pory, że" zjeżdżał na zamku dmuchanym, i że troszkę byłem niegrzeczny, ale potem już byłem grzeczny. Jedna dziewczynka do mnie mówiła, ale chłopcy nie mówili...i nie chciałem zupy, ale ryż i mięsko zjadłem...". No i myślę, że ta opowieść dzisiaj będzie jeszcze trwać i trwać, a widzieć uśmiech na jego twarzy i ten niesamowity błysk w oku - bezcenne. Plany są...ale czy uda się je zrealizować? tego nie wiem...Założenie jest takie, że po dobrych sierpniowych badaniach kontrolnych Marcin od września stanie się "praktykującym" przedszkolakiem :)
Do tego czasu czeka nas troszkę wizyt u lekarzy, najpierw alergolog, bo coś mi się wydaje, że kolejny alergik w naszym domu...hmmm, no cóż, samo życie...
mama
Oj tam cóż to dla Was i ten atak zostanie odepchnięty :D. Trzymamy kciuki
OdpowiedzUsuńfajnie czytać takie wieści, serce się raduje, naprawdę...
OdpowiedzUsuńciesz się takimi chwilami Beatka...mocno Was ściskam i życzę dużo słońca, spokoju, miłości....
Z Bogiem
Magda
pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPlany na pewno uda się zrealizować, Marcinek pewnie nie może się już doczekać :-) Trzymajcie się ciepło :-*
OdpowiedzUsuńAch przedszkolaku, ale super :) straaaasznie się cieszę z takich planów, buziaczki :)
OdpowiedzUsuń