"Czasem aż trudno pojąć jak wiele można znieść i wyjść z tego, nie tylko bez szkody, ale jeszcze wzbogaconym duchowo, jeżeli próbuje się mimo wszystko wygrać"
Dziękujemy za Wasze wsparcie i modlitwę.
czwartek, 20 czerwca 2013
bez zbędnych słów...
Nasz pobyt w domu dobiega końca...W niedzielę ruszamy na piąty-ostatni cykl, Marcinek jest troszkę przeziębiony (oczywiście napędził mi tym stracha, ale...trzeba walczyć ze swoimi lękami i ufać, ufać, ufać...), mimo tego ma dużo pracy i jest szczęśliwy :) Już bez zbędnych słów - fotorelacja :)
Się pracowało !!!
Ale też odpoczywało :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
kochany pracowity, uwielbiam na niego patrzec, caluje was mocno Sporki oby ostatni cykl leczenia przebiegl gladko a pozniej zeby juz bylo tylko dobrze !!!trzymam kciuki za mojego hero, mysle o was bardzo czesto, trzymajcie sie cieplutko.
OdpowiedzUsuńMarzena
Wiem już od jakiegoś czasu,że milczenie na blogu oznacza szczęście,spokój i radość....więc się nie bałam,że tak długo nie pojawiał się żaden wpis...
OdpowiedzUsuńcieszę się Waszą radością...
Z Bogiem
Magda
Widzę, że Marcinek ten czas spędził bardzo aktywnie :) Super :)
OdpowiedzUsuńKochani ostatni cykl tez pójdzie dobrze i dzielnie go zniesiecie!!!Jaki słodki ten mały operator koparki!!Pozdrowionka dla MAŁEGO WIELKIEGO CZŁOWIEKA!!
OdpowiedzUsuńPamiętam Pani obawy przed pierwszym cyklem, wyjazdem, nieznajomym miejscem......
OdpowiedzUsuńNa szczęście z Bożą pomocą terapia dobiega końca. Mam ogromną nadzieję, że to już koniec cierpienia i ciągłej walki, strach pewnie jeszcze pozostanie ale ufam, że pomału będziecie zapominać o tym ciężkim okresie w Waszum życiu. Życzę Wam z całego serca aby w Waszym domu zagościł już spokój i szczęście i żeby dopadały Was co najwyzej tylko zwykłe życiowe problemy, które z takiej perspektywy okazują się błahe i nieznaczące:)
Ściskam Was mocno i serdecznie. Pani Beato śledziłam Pani bloga od jakiegoś czasu i chciałam Pani bardzo podziękować za najwspanialszą lekcję macierzyństwa otrzymaną poprzez Pani wpisy. Razem z Panią płakałam i przeżywałam chorobę Marcinka. Życzę Wam kochani samych słonecznych dni w życiu:)))
Agnieszka
Pani Agnieszko bardzo dziękuję za te ciepłe słowa. I teraz sobie tak myślę, że jak się ufa i wierzy to każdy problem okazuje się łatwiejszy do rozwiązania. A najlepszą lekcję daje mi ten mój mały smyk, dzięki niemu inaczej patrzę na świat...mama
Usuńpracuś kochany <3
OdpowiedzUsuńNiech już to będzie za Wami, już bliżej niż dalej, wierzę, że dobrze będzie, nie ma innej opcji!
"I niech Aniołowie tulą Cię do snu, Sam jesteś Aniołem..."
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Maluszku, Tak bardzo poruszyłeś moje serduszko...
ostatnio przeglądam sporo blogów dzieci z neuroblastomą i uderzyła mnie jedna rzecz(to zresztą dotyczy dzieci z KAZDYM rodzajem nowotworu):one,te malenstwa kochane mają takie samo spojrzenie:mądre,smutne,bardzo dojrzałe,ponad wiek.i niejeden tak zwany dorosły mógłby sie od nich dużo nauczyć.Odkryłam Państwa blog niedawno,płacząc wczesniej nad Michałkiem Romaniukiem,który odszedł.uswiadomilam sobie jak duzo dzieci choruje na tego paskuda i jak straszna to choroba..tym bardziej sie cieszę Ze Marcinek wychodzi na prostą,ze jednak mozna urwac leb tej gadzinie..a przy tym wierzę głęboko ze kazde z rodziców dziecka chorującego na neuroblastomę zrobiło wszystko,aby ich słoneczko wyzdrowiało...To jest po prostu straszna loteria....Z całego serca życzę juz tylko samych radosnych dni, miesięcy i lat z Marcinkiem:)
OdpowiedzUsuń