Wróciliśmy z Gliwic po kwalifikacji do terapii MIBG. Termin nieznany, brakuje jeszcze paru rzeczy, uzgodnień, no ale mam nadzieję, że telefonicznie uda się pozałatwiać. Przypuszczalnie za jakieś 10 dni?! Szpital ogromny, chorych masa...No cóż, dołek, psychiczny dołek. Wiem, wiem, należy przestać kopać ;)
Ale myśl o podaniu jodu radioaktywnego jakoś mnie dobija. Wiem, że nie on pierwszy i nie on ostatni, więc przestaję myśleć o tym, biorę różaniec...
Marcin dobrze :) morfologicznie szału nie ma, ale chęci do zabawy i szaleństw są, a to najważniejsze!
pozdrawiam- mama
Kochane Dziubki my też poprosimy anioły o wsparcie dla Was. No ślemy Wam moc dobrej energii
OdpowiedzUsuńPamiętajcie jesteśmy z Wami!!!!!!Ucałujcie MAŁEGO WIELKIEGO CZŁOWIEKA!!!!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki. Musi być dobrze
OdpowiedzUsuńPrzesyłam dużo mocy, siły i wiary w każdy następny dzień. Niech Marcinka chęci zagrzewają dalszego działania i odpędzania złych demonów.
OdpowiedzUsuń